piątek, 3 października 2014

Wystarczy miesiąc



Uwielbiam kolejki w Urzędach Pracy, zwłaszcza gdy jest lato i nie ma czym oddychać. Ludzie się niecierpliwią, są podenerwowani i lepiej milczeć niż narazić się na ich nieprzychylne spojrzenia. Dlatego też nie próbowałam przedostać się na początek kolejki, pomimo tego, że jako osoba niepełnosprawna mogłam. Nigdzie mi się nie spieszyło i miałam wyśmienity humor, bo nazajutrz wyjeżdżałam ze znajomymi na miesiąc do wynajętego domku na Mazurach. Byłam już nawet spakowana, a w torbach więcej miejsca zajmowały książki niż ubrania. W planach miałam czytać, czytać i czytać, no może międzyczasie spać i trochę pozwiedzać.
- Jagoda, twoja kolej. – głos mojej siostry - Ani - wyrwał mnie z rozmyślań.
Weszłyśmy do pokoju, a ja po przywitaniu się podałam numer karty i po raz kolejny złożyłam podpis nie oczekując żadnych ofert pracy. Niespodziewanie jednak pani za biurkiem wpatrująca się w jakąś kartkę, nie patrzą na mnie i chyba nie pamiętając, że siedzę na wózku przedstawiła mi ofertę pracy.
- Jest wolne stanowisko ochroniarza, jest pani zainteresowana?
Oniemiałam na chwilę, ale gdy spojrzałam na Ankę próbującą powstrzymać się przed wybuchnięciem śmiechem sama ledwo się opanowałam i w miarę poważnie odpowiedziałam urzędniczce.
- Nie sądzę, by zatrudnili mnie na te stanowisko, nie uważa pani? – specjalnie zaakcentowałam „te stanowisko” i zaczęłam śmiać się duchu gdy dotarło do niej, że właśnie strzeliła gafę.
- Przepraszam, nie pomyślałam, ja.. ja… - zaczerwieniła się i zupełnie nie wiedziała jak z tego wybrnąć. – Tak, ekchem, to chwilowo nie mamy nic dla pani…
- Tak myślałam, do widzenia za trzy miesiące. – pożegnałam się i czym prędzej wyszłyśmy, obawiałam się, że żadna z nas już długo nie wytrzyma i zacznie się śmiać w głos. Słusznie przypuszczałam, bo ledwo opuściłyśmy budynek i zaczęłyśmy chichotać jak wariatki.
- Siostra! Jak mogłaś odrzucić taką propozycję? Pomyśl, przechadzałabyś się po terenie i łapała złodziei.
- Ha ha ha ha,  jakbym jakiegoś przyłapała i krzyknęła „ochrona, proszę się zatrzymać”, nie miał by siły uciekać ze śmiechu. – otarłam łzy, bo aż się popłakałam z ubawu. – Ty! Ale skuteczna bym była! Wracamy, chcę tam pracować!
- Reszta skona ze śmiechu jak o tym usłyszy. – siostra cały czas chichocząc złapała rączki wózka i poszłyśmy na miasto po ostatnie zakupy przed wyjazdem.

***

W końcu nadszedł dzień wyjazdu. Ponieważ jedziemy w więcej osób Dawid załatwił większy samochód. Niby jedzie nas tylko siedmioro, a bagaży jest tyle jakby jechało z dziesięciu. Trochę nieswojo się czuję, bo będą dwie pary, moja mama no i ja oraz taki Rafał, którego nie zbyt dobrze znam, a Dawid żartuje sobie, że to przeznaczenie i pod koniec pobytu będziemy razem. Szczerze w to wątpię, Rafał jest fajnym chłopakiem, ale nie spojrzałby na mnie w tych kategoriach. Po za tym dobrze mi samej i nie spieszno mi do kolejnego związku. Pod czas jazdy oczywiście siedzieliśmy obok siebie, ale większość drogi spędziłam czytając książkę na czytniku lub ogólnie rozmawiając ze wszystkimi. Podróż minęła nam szybko, wesoło i bez żadnych komplikacji. Cieszyłam się z tego wyjazdu, bo po domku i w jego pobliżu mogłam poruszać się bez wózka, na kolanach, co dawało mi większą swobodę poruszania się.
- Jak tu pięknie i cicho. – stwierdziłam po dojechaniu na miejsce. Kiedy reszta przenosiła bagaże rozejrzałam się wokół domku, a potem weszłam do domku by się rozpakować i dowiedzieć co planujemy na resztę dnia.
- Maja, gdzie mnie umieściliście? – zapytałam przyjaciółki gdy się mijałyśmy w korytarzu.
- Ostatni pokój po prawej, tam masz wstawione niższe łóżko. Jak skończy się rozpakowywać to przyjdź do kuchni na kanapki, zaraz zrobię, bo ja się już rozpakowałam. Chłopaki z Anką pojechali po więcej jedzenia, wieczorem zrobimy ognisko.
- Ok, dzięki. – weszłam do swojego pokoju i zobaczyłam mamę zabierającą się za opróżnianie moich toreb. – Mamo, sama to zrobię. Połóż się albo idź do Majki.
- Dobrze, już idę.
Patrzyłam jak wychodzi, a potem ze śmiechem zaczęłam wyjmować swoje rzeczy i książki. Gdy skończyłam ogarniać swoją przestrzeń sprawdziłam czy łóżko jest wygodne i dałam znać kilku znajomym, że dotarłam i jak na razie jest spoko. Po tym poszłam do kuchni, bo już trochę zgłodniałam. Kiedy weszłam do pomieszczenia zauważyłam, że Maja i mama są na tarasie, rozejrzałam się za kanapkami i gdy zobaczyłam niżej talerz chwyciłam go i już chciałam do nich dołączyć, gdy zobaczyłam, że są na nim kanapki z samym masłem.
- Bardzo zabawne Majka! – krzyknęłam w jej kierunku ze śmiechem – Sugerujesz mi, że powinnam zacząć się odchudzać?
- Co? O czym ty mówisz? – przyjaciółka weszła do kuchni i gdy spojrzała na talerz zaczęła się śmiać. – Oj no, zagadałam się z mami i tak jakoś zapomniałam ci obłożyć.
Zrezygnowana pokręciłam głową i sama też zaczęłam zwijać się ze śmiechu podczas gdy Maja poszła naprawić swoją gafę.
- Dzięki za okazaną łaskę, o pani! – nabijałam się gdy podała mi obłożony tym razem chleb.

***

Gdy godzinę później wrócili pozostali, nasza trójka wciąż zaśmiewała się z wcześniejszej sytuacji. Mami, która jako jedyna potrafiła się uspokoić na tyle by normalnie mówić opowiedziała reszcie co się działo podczas ich nie obecności. Kiedy skończyła oni również zaczęli się śmiać i żartować z Maki i ze mnie. Żartom i docinkom nie było końca, a ja czułam, że ten wyjazd był nam potrzebny. Tylko nie bardzo wiedziałam co mam myśleć o zachowaniu Rafała, który odkąd przyjechali ze sklepu cały czas siedzi obok, dotyka mnie niby przypadkiem i mi się przygląda. Peszy mnie tym, a Dawid oczywiście udaje, że nie widzi, jak proszę go wzrokiem, by coś zrobił. Uduszę go kiedyś.
- No to my idziemy się rozpakować, a Jagoda i Rafał pochowają jedzenie.
Gdy usłyszałam jego słowa spojrzałam na niego z mordem w oczach i dałam do zrozumienia, że jest już martwy.
- On też musi się rozpakować, Majka mi pomoże. – gdy to stwierdziłam usłyszałam nagle obok siebie cichy męski głos i spojrzałam w stronę mówiącego.
- Żaden problem, chętnie ci pomogę. – powiedział patrząc na mnie dziwnym wzrokiem.
- Ok., to chodźmy. – podniosłam się ze schodka i poszłam do kuchni. Gdy usłyszałam, że wszedł za mną odwróciłam się i zapytałam. – Ty chowasz do lodówki, a ja do półek?
- Mi pasuje. – odparł z uśmiechem i zabrał się za wypakowywanie siatek.
- Super. – mruknęłam i też zabrałam się do roboty, ale po chwili ze śmiechem stwierdziłam. – Kurcze, przyjechaliśmy na miesiąc, a wy nakupowaliście jakbyśmy mieli tu być z dwa.
- To Ania, chciała jeszcze więcej, ale ją powstrzymaliśmy. – powiedział kucając blisko mnie i podając mi makarony dokończył. – To jeszcze trzeba schować do szafki.
Wrzuciłam je na półkę, zamknęłam szafle, kiedy się odwróciłam się i zobaczyłam, że Rafał jest w tym samym miejscu. Spojrzałam na niego pytająco, a on tylko cały czas mi się przyglądał. Poruszyłam się nerwowo i próbowałam wyminąć, ale złapał mnie za rękę i w końcu się odezwał.
- Możemy pogadać?
- A nie robimy tego właśnie? – zapytałam niepewnie.
- Możemy się przejść? Chciałbym pogadać z tobą na osobności. Proszę.
- Ok, ok. Ale nie daleko, bo chce sama… no wiesz.
- Jasne. – stwierdził z widoczną ulgą kiedy zgodziłam się na rozmowę. Wstał i przepuścił mnie żebym mogła wyjść.
- Za domkiem jest ścieżka, możemy nią pójść. – mówiąc to ruszyłam przed siebie. Szliśmy kawałek bez słowa aż w końcu on się odezwał.
- Rozmawiałem z Dawidem o tobie i…
- Co ten dureń ci na opowiadał? – zapytałam przerywając mu w pół zdania – Nieważne. Cokolwiek ci nagadał to cię wkręcał, wiesz jaki on jest. A jeśli kazał ci mnie niańczyć to nakopie mu do tyłka. Nie musisz dotrzymywać mi towarzystwa, serio dam sobie  radę, a…
- Jagoda! – przerwał mi stanowczo. – To ja chciałem z nim o tobie pogadać. Nie pozwalasz mi się do siebie zbliżyć, nie chcesz ze mą rozmawiać, a ja chciałbym cię bliżej poznać… Pytałem go co mam zrobić.
- Co… O czym ty mówisz? - spytałam zszokowana stając na środku ścieżki. – To jakiś żart? Bo jeśli tak, to mało śmieszny.
- Nie, to żaden żart. Chciałbym cię poznać, podobasz mi się, lubię cię, daj mi szansę, ok? Wiem, że nie szukasz nikogo i dobrze ci samej, ale możemy spędzić trochę czasu tylko razem?
Mówiąc to kucnął przede mną i patrzył mi prosto w oczy. A te jego spojrzenie! Przenikało mnie i sprawiało, że serce zaczynało mi bić dwa razy szybciej. Nie widziałam w nim nic po za obawą, nadzieją i szczerością, więc albo dobrze udawał, albo naprawdę chciał mnie bliżej poznać. Spojrzałam w bok marszcząc brwi i myśląc o tej całej sytuacji. Po chwili znowu spojrzałam na niego i kiwnęłam głową.
- Ok., możemy się poznać lepiej. Po prostu myślałam, że gadasz ze mną, bo przyjaźnie się z Dawidem i tyle. Nie lubię się napraszać więc… sam wiesz. – wzruszyłam ramionami. – Z czego się tak cieszysz? – zapytałam widząc uśmiech na jego twarzy.
- Nie wierze, że poszło mi tak łatwo, myślałem, że będę musiał kombinować jeśli się nie zgodzisz, a ty… Zaskakujesz mnie!
- Rafał, zgodziłam się na rozmowy, a nie bycie razem, opanuj się. – rzekłam ze śmiechem.
- Wiem, ale to już jakiś postęp. – odpowiedział pewnym głosem. – Wracajmy, zaraz będą rozpalać ognisko. – odwrócił się i dodał – Wskakuj na barana.
- Zapomnij, sama pójdę. – odwróciłam się i ruszyłam z powrotem.

***

Dwie godziny później ognisko trwało w najlepsze, a my na wzajem opowiadaliśmy o śmiesznych sytuacjach i  imprezach. Wspominaliśmy wszystkie zabawne akcje i cały czas wybuchaliśmy śmiechem. Nagle odezwała się Majka.
- Jagoda, a pamiętasz tą sytuację z pająkiem, co mami już spała?
- Błagam, tylko nie to. – jęknęłam
- No mów. – siedzący obok Rafał szturchnął mnie w ramie i uśmiechnął się przymilnie.
- No dobra. Raz jak Maja u nas była, to jak zwykle siedziałyśmy do późna, a mami dawno już spała. Kiedy szykowałyśmy się już do spania zauważyłam gigantycznego pająka, a że mam arachnofobię, to zaczęłam krzyczeć, mama niby zaczęła wstawać, ale robiła to tak niemrawo… Koniec końców Maja mnie uratowała, bo ja tego paskudztwa w życiu bym nie tknęła. – zaśmiałam się – Żartujemy teraz, że mógłby mnie ugryźć lub ktoś włamać się do domu czy mnie porwać, a mami spałaby dalej jak zabita.
- No jak to nasza mami. - Majka ze śmiechem podsumowała moją historyjkę.
- Ha ha, przypomniało mi się jeszcze jak zachciało nam się lodów po mojej imprezie urodzinowej, pamiętasz Maja?
- No pewnie!
- Słuchajcie, jest środek nocy, goście pojechali, my oglądamy filmy, no i mamy ochotę na lody. No to Maja poszła po dwa, a że po nocy nie szukaliśmy talerzyka dla mnie to mojego mi trzymała, a ja sobie jadłam, było ciemno więc nie zauważyłam, że na koszulkę spadły kawałki czekolady, mami rano patrzy i mówi „wygląda jakby ptak się na ciebie załatwił”. – gdy zobaczyłam zwijającą się ze śmiechu przyjaciółkę krzyknęłam oburzona i rzuciłam w nią pianką – Co się śmiejesz? To twoja wina małpiszonie.
- No co? Trzymałam go w lewej ręce…
Później Dawid zaczął wspominać swoją osiemnastkę, a ja nawet nie wiedziałam kiedy znalazłam się w ramionach Rafała. Było mi dobrze, czułam się bezpieczna i szczęśliwa. Wpatrując się w ognisko myślałam o kolejnych dniach, o tym co powiedział mi Rafał i o tym co czuję przy nim. Podoba mi się, ale nie wiem co on może widzieć we mnie…
Nie wiem nawet kiedy usnęłam. Poczułam tylko, że jestem niesiona, a chwilę później kładziona na łóżko. Poczułam delikatne muśnięcie policzka ustami i usłyszałam ciche życzenie dobrej nocy i ponownie usnęłam.

***

Mijają już dwa tygodnie naszego pobytu na Mazurach, a ja czuję się jakbym żyła w innej rzeczywistości. Dużo czasu spędzamy wszyscy razem, ale jeszcze więcej sami z Rafałem. Porywa mnie nad jezioro gdy tylko ma okazję. Dużo rozmawiamy, żartujemy, dokuczamy sobie. Otworzyłam się przed nim opowiedziałam o ojcu alkoholiku, o tym ile mi zabrał, jak ciężko było mi na nowo odbudować wiarę w siebie. Powiedziałam mu o uczeniu się samodzielności i oraz jak ważne jest dla mnie bym mogła żyć w miarę normalnie. Jest dobrym słuchaczem, nie lituje się na de mną i nie krzywi gdy muszę coś zrobić w dziwny sposób. Nie pyta co chwilę czy mi pomóc. Cenię to w nim i chyba zaczynam coś do niego czuć. Jest taki, słodki, czuły i spontaniczny. Dba o mnie.
- O czym myślisz, Jagódko? – mruknął mi do ucha obiekt moich rozmyślań i objął mnie siadając obok.
- A tak ogólnie, o tych dwóch tygodniach, o nas, o tobie. – odparłam z uśmiechem przytulając się do faceta, który w ciągu czternastu dni dowiedział się o mnie chyba wszystkiego.
- I co wymyśliłaś? – spytał pieszcząc moje ramię i dając buziaka w głowę.
- Dobrze mi tu, chciałabym zostać w tym miejscu, z tobą i całą resztą. – odchyliłam głowę i patrząc mu w oczy mówię dalej – Zaczynam czuć coś do ciebie, coś więcej niż tylko przyjaźń. Nie zepsujmy tego Rafał, ok? Obiecasz mi, że będziemy rozmawiać szczerze i pielęgnować to co się rodzi między nami?
- Obiecuję kochanie, za bardzo mi na tobie zależy by to zepsuć. – powiedział to z taką stanowczością i uczuciem, że mu uwierzyłam. A potem… pocałował mnie. Najpierw delikatnie, badając, poznając kształt i smak moich ust, a ja odpłynęłam, bo sprawił, że zapomniałam o wszystkim wokół nas…

***

Dzisiaj wracamy do szarej rzeczywistości, mamy wspaniałe wspomnienia i już zadecydowaliśmy, że za rok też tu przyjeżdżamy. Rafał dodał, że w tym samym składzie, a na moje stwierdzenie, że czas pokaże zareagował oburzeniem, bo śmiem wątpić w nasz związek. Dopiero pocałunkiem dał się udobruchać. Nie wątpię w nas, bo chociaż zdobył moje serce w miesiąc czuję, że to jest ten właściwy. Ale lubię go denerwować, słodko się złości. Wiem, że będzie różnie, ale chce być z nim, kocham go.


Prawdziwe życie to nie bajka ani książka ze szczęśliwym zakończeniem, to nie jest też film z muzyką w kulminacyjnych momentach, radosnych ani tych smutnych. Ale uwierzcie mi, że czasem, kiedy zupełnie się tego niespodziewany, los się do was uśmiechnie i możecie spotkać na waszej drodze miłość swojego życia, a wtedy żadne piosenki i specjalne scenerie nie będą wam potrzebne. Mi nie były, wystarczył Rafał.

1 komentarz:

  1. Gafa rzeczywiście bardzo niezręczna. No niestety, dzisiaj chcąc znaleźć dobrą pracę (a często nawet jakąkolwiek) nie ma co liczyć na pomoc urzędu pracy. Trzeba na własną rękę uderzać do poszczególnych firm.

    OdpowiedzUsuń