sobota, 10 maja 2014

Szansa

Wczoraj spotkałam po raz kolejny tą dziewczynę, szczupła brunetka z włosami średniej długości. Wyglądała mi na dwudziesto kilkulatkę. Jej wzrok emanował spokojem, ale i wielkim smutkiem. Ciekawe co takiego przeszła, że zagościł w jej spojrzeniu. Zawsze siedzi na tej samej ławce i czyta. Co chwilę ma inną książkę, wiem bo od jakiegoś czasu ją obserwuję. Chyba to lubi, czytać, a nie to, że ją obserwuję. Widać, że przeżywa to co jest w nich zapisane. Nie wstydzi się śmiać i płakać, nawet czasem złorzeczy na jakichś bohaterów. Trochę to śmieszne chyba jest, no bo jak można ekscytować się czymś fikcyjnym? Tym razem miała ze sobą sfatygowany egzemplarz „Ani z Zielonego Wzgórza” Montgomery, była ona pozaznaczana wieloma karteczkami, na których było coś nabazgrane, chyba jej przemyślenia. Było widać, że czytano ją wiele razy, a i tak wyglądało jakby poznawała historię po raz pierwszy. Zachłannie pochłaniała kolejne zdania, niecierpliwie przewracała kartki… Do czasu aż podniosła głowę i spojrzała prosto na mnie i się odezwała.
- Pani mi się przygląda.
- Przepraszam, nie chciałam przeszkadzać. - speszyłam się i spuściłam wzrok.
- Nie szkodzi, ale to nie jest pierwszy raz i pomyślałam, że się odezwę. - odpowiedziała ze spokojem i wydawało mi się, że z uśmiechem. Gdy odważyłam się na nią spojrzeć z ulgą ujrzałam uspokajający uśmiech.
- Tak. Może to dziwnie zabrzmi, ale fascynuje mnie pani, a raczej pani zachowanie. - odpowiedziałam nieśmiało i naglę zobaczyłam jak wybucha szczerym śmiechem.
- Przepraszam za ten śmiech, ale jeszcze nikt mi nie powiedział, że jestem dla niego fascynująca. Możemy przejść na ty? Staro się czuje jak ktoś mi pani mówi.
- Oczywiście, Elżbieta jestem, dla znajomych Ela.
- A ja jestem Aleksandra, dla znajomych Alex. Z tą fascynacją… Chodzi ci o to, że czytam?
- Nie, nie. Może nie do końca o to, że czytasz, ale o to, że nie boisz się okazywać tego co czujesz w trakcie czytania.
Alex spojrzała na mnie przenikliwie i nagle odpłynęła gdzieś myślami. Nie były one zbyt miłe, bo w jej oczach zamajaczył ból i rozpacz, emocje które od dawna widzę często u siebie. Po chwili się otrząsnęła i ponownie na mnie spojrzała.
- Wiesz, kiedyś w ogóle nie pokazywałam, że coś czuję. Prawdę mówiąc nic nie czułam wtedy. Po prostu funkcjonowałam z dnia na dzień… Tak jak ty teraz, prawda?
- Nie wiedziałam, że to aż tak widać. Innych udaje mi się przekonać, że jest wszystko porządku. - odpowiedziałam.
- Też cię obserwowałam. W twoim życiu wydarzyło się coś co cię złamało i teraz dzień po dniu niszczy. – stwierdziła bez ogródek.
- Ale… Ale… Skąd to wiesz? Przecież mnie nie znasz.
- Nie, nie znam cię. Ale miałam to samo. Jesteś cała spięta, niby ideał spokoju, a w środku chce ci się wyć tak mocno aby tylko wykrzyczeć ból. Udajesz przed wszystkimi, że się trzymasz, a gdy jesteś sama rozpadasz się na milion kawałeczków.
Boże, to prawda! Wszystko co powiedziała jest prawdą.
- Masz rację. Ale nie mogę! Staram się, ale nie daję rady. Próbuję nie myśleć o tym co było i żyć dalej, ale mimo tego, że minęło tyle czasu nie potrafię. - gdy skończyłam mówić poczułam łzy na policzku. Pierwszy raz od tamtego dnia zapłakałam. Przed obcą osobą, która jednak wydaje mi się, że mnie rozumie.
- Ela, mogę ci coś powiedzieć? - poczekała na moją zgodę i kontynuowała. - Wiem, że się nie znamy, że może posuwam się za daleko, ale… Gdy miałam dwadzieścia lat na moich oczach zginęli moi rodzice i narzeczony, świat mi się wtedy zawalił, nie potrafiłam normalnie funkcjonować. Bo ja też powinnam zginąć, tylko, że jak zwykle się spóźniłam. Nic po tym nie czułam. Odsuwałam wszystkich od siebie, aby tylko nie myśleć, nie czuć. To było straszne, nikt nie mógł do mnie dotrzeć i dziwie się, że ktokolwiek ze mną wytrzymał. Zapewne byłoby tak do tej pory, ale po dwóch latach los dał mi szansę. Ktoś mi pokazał, że trzeba pamiętać o tym co odeszło. Żyć dalej, ale nie zapominać przeszłości. Nie będę ci wkręcać, że wszystko poszło gładko. Miałam wzloty i upadki, początki były diabelnie trudne. Prawie zaprzepaściłam to co ofiarował mi los. A teraz? Nadal bywa, że mam ochotę wyć i zamknąć się w sobie, ale wiem też, że muszę żyć dalej, cieszyć się z każdego dnia i sprawić by ci co odeszli byli ze mnie dumni. Nie wiem co ci się przytrafiło i kiedy, ale wiem jedno. Nie odsuwaj się od wspomnień. Musisz się z nimi uporać, jeśli tylko to możliwe skupiaj się na tych pozytywnych. One dadzą ci potrzebną siłę… Nie patrz na to co ci mówią tylko pomyśl co czujesz, że musisz zrobić. Masz prawo być szczęśliwa, rozumiesz? Osoba lub osoby, za którymi tak tęsknisz nie chcą byś tak żyła, uwierz, oni pragną twojego szczęścia.
- To nie jest takie proste jak ci się wydaje…
-Wiem. - przerwała mi, a gdy ujrzałam jej wzrok zrozumiałam, że mimo innych tragedii, które nas spotkały ona rozumie co czuję. Naprawdę rozumie.
Minęły cztery lata od jego śmierci, a ja wciąż wegetuje. Może ta nieznajoma, Alex ma racje. Może powinnam zacząć o tym myśleć, zacząć działać. Przecież mam tyle radosnych wspomnień, pomyślałam.
- Przepraszam, Ela. Nie chciałam się wtrącać, ale twoja postawa i wzrok. Zobaczyłam siebie sprzed kilku lat i…
- Nie, w porządku. Tylko nie bardzo wiem co odpowiedzieć. To trochę dziwna sytuacja, nie sądzisz?
- Tak, nawet bardzo. - odpowiedziała ze śmiechem. - Dwie nieznajome kobiety rozmawiające w parku o… życiu. Wiesz, mimo wszystko mam nadzieję, że uda ci się wrócić do w pełni do życia. I, przepraszam, może jestem nachalna, ale ja tu zawsze czytam czekając na moją Szansę wracającą z pracy, więc wiesz gdzie mnie szukać.
- Dziękuję. Mogłaś mnie zignorować, zwrócić uwagę żebym się nie gapiła, a ty zaczęłaś ze mną rozmawiać. Tak po prostu. Okazałaś mi życzliwość. Zastanowię się nad tym co mówiłaś. Naprawdę.
- Cieszę się. – odpowiedziała z uśmiechem…

Potem rozmawiałyśmy jeszcze na wiele różnych tematów. Opowiedziałyśmy o swoim życiu, rodzinie, pracy, tak po prostu, jakbyśmy były koleżankami, które dawno się nie widziały. Nie wiadomo kiedy minęły nam dwie godziny i pojawiło się jej szczęście, które ma na imię Mikołaj i jest w Alex zapatrzony jak w lusterko. A ona… Pogodnieje przy nim jeszcze bardziej, on daje jej siłę by trwać. Dobrze, że go spotkała, taki człowiek jak ona zasługuje na szczęście… I chyba dobrze, że ja ją spotkałam, może to zabrzmi dziwnie, ale jedna rozmowa w parku dała mi nadzieję. Chyba nadszedł czas bym i ja dała sobie szansę…